ZAPRASZAMY SERDECZNIE DO POBRANIA SKROMNEJ GAZETKI NASZEGO AUTORSTWA.

DO POBRANIA TUTAJ.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 września 2013

Piosenki, które zmieniły świat

Dziś chciałabym Wam przedstawić listę 12 piosenek, które zmieniły świat. Mam nadzieję, że Was zainteresuję i posłuchamy ich wspólnie.

12. Any Man of mine - Shania Twain


Wpływ tej wokalistki na muzykę country wykonywaną przez kobiety, widać prawie w każdym aspekcie, zarówno w tekstach, jak i w aranżacjach. Nie wykluczając teledysków i ubioru. Jej utwory charakteryzują się prostym tekstem, jednak trafiają w sedno i wszyscy je łapią, biorąc do siebie. Sama artystka mówi, że właśnie ta piosenka odzwierciedla ją idealnie, jako artystkę. Ma swój unikatowy i niepowtarzalny styl, którego nikomu nie udało się nadrobić. Ta piosenka to również ważny akcent w sprawie statusu kobiet w Ameryce, wyrażała zmiany w społeczeństwie. Lekkość, ale stuprocentowa celność słów, to sukces w tym przypadku. 


11. Smells like teen spirit - Nirvana 


Nie znam osoby, która by nie kojarzyła tego utworu. Pochodzący z 1991, od razu trafił do serc nastolatek, ponieważ Kurt Cobain, wokalista Nirvany, śpiewał bezpośrednio o ich życiu. Nazwana ich hymnem, określeniem całego pokolenia. Podbudowała wiele młodych ludzi w tamtym okresie, jak wypowiedział się Doug Forshey - gdy jej słuchałem, wierzyłem, że wszystko może się zmienić. Utwór ten kojarzy się jako symbol przemiany, która wstrząsnęła muzycznym przemysłem... od wydania albumu z tym utworem w 1991, Kurt Cobain razem z resztą zespołu reprezentowali sfrustrowaną młodzież. Pokolenie poszukujące sensu, w czym brał udział pośrednio przez utwory właśnie. 

10. Walk this way - RUN-DMC


To klasyczny, rockowy kawałek. Ich debiutancki album został pierwszą złotą płytą w historii  tej muzyki. Trzy lata później - zadziwili współpracą z Aerosmith - nagraniem właśnie Walk this way. Ten utwór miał ogromny wpływ na kulturę. Rapowali przy rockowych brzmieniach, rockowe riffy, ale nadal pozostawali w hiphopie. Nazywani królami rapu i królami rocka. Niezwykłe połączenie właśnie tych dwóch gatunków. Byli iskrą, która rozpaliła ruch w muzyce popularnej. To pierwsi raperzy, którzy zdobywali złote, a później multiplatynowe płyty. Niekwestionowany sukces. 

9. Like a virgin - Madonna 


Utwór Madonny z roku 1984; pojawiła się ona na scenie w samym środku okresu Regana i Tchatcher. Jej wizerunek, który charakteryzował się ogromną pewnością siebie i seksem, inspirował wiele młodych kobiet, gdy erotyzm czy pojęcie bezpiecznego seksu, nabierały dopiero znaczenia. Muzyka Madonny niosła przekaz, że kobiety chcą siły i władzy. Dodatkowo, ten utwór zniósł barierę, która dzieliła gwiazdy i zwykłych ludzi. Łamała schematy. Przy promowaniu Like a virgin, powiedziała, że chce rządzić światem. Z pewnością jej się to udało, posiada niezwykłą siłę.

8. Do they know its Christmas? - Band Aid


Latem 1985 roku, zebrały się największe gwiazdy brytyjskiego popu, by wspólnie nagrać piosenkę. Celem tego nagrania było przeznaczenie zarobionych pieniędzy dla głodujących ludzi w Etiopii. Pomysłodawcą był Bob Geldfor, akcja ta dała początek Live Aid, czyli największemu rockowemu koncertowi charytatywnemu na świecie. Stałą się też inspiracją dla wielu innych akcji charytatywnych, ludzie zaangażowali się w działalność społeczną. Od tego momentu, pomoc stała się czymś fajnym, nastawienie ludzi się zmieniło. Ogromny wpływ na świadomość. Zaczęli pomagać. 

7. I wanna be sedated - Ramones


Chcę się uspokoić. Nie mam co robić, nie mam dokąd iść. Chcę się uspokoić. Piosenka mówiąca o nudzie, ale emanująca niesamowitą energią. Dokonali przemiany, uratowali rock'n'rolla, po tym wszystko było inne. Ich uproszczona muzyka była energiczną i buntowniczą formą wyrażania siebie. Zainicjowany przez Ramones oryginalny styl punk, zdobył popularność na całym świecie. Czwórka młodych ludzi szukała czegoś, co da im siłę i godność. Ten utwór to kwintesencja nihilistycznej punk rockowej postawy. To cyniczna opowiastka o młodych zbuntowanych, którzy za nic nie chcą się ustatkować. Po upadku epoki hippisów i przemianie ich w biznesmenów, ten utwór oddawał niechęć młodych ludzi, zbuntowanych ludzi do stabilizacji, która zawsze kojarzyć się im będzie ze zdradą ideałów. 

6. Stayin' Alive - Bee Gees


Do dziś ta piosenka to największy hit Bee Gees. Po tym, jak idę, widać, że lubię kobiety. I ta piosenka zawsze wszystkim, chyba, będzie się kojarzyła z Johnem Travoltą, który przechadza się nowojorską ulicą w rytm tej piosenki. Od tej sekwencji zaczynała się, przecież, kultowa Gorączka sobotniej nocy! To nie jest piosenka o tańczeniu czy nocnych klubach, bardziej mówi o tym, jak przetrwać w Nowym Jorku. Opowieść o dzieciaku, który zmaga się z życiem i stara się coś osiągnąć- Craig Werner. Utwór ten to sportretowanie potrzeb przeciętnego człowieka, który ciężko pracuje pięć dni w tygodniu, by zaszaleć w sobotę na dyskotece. Disco wróciło do łask.

5. I Shot the Sheriff - Bob Marley & The Wailers  


Krótko mówiąc, utwór ten to muzyczny symbol walki z niesprawiedliwością społeczną. Marley napisał hymny wolności. I shot the Sheriff miał ogromny wpływ na popularyzację reggae i ideę rasta. Uczynił z tego gatunku, muzykę znaną nie tylko na Jamajce, ale na całym świecie. Rita Marley nazwała go prorokiem, ponieważ przewidział rzeczy, które codziennie przydarzają się ludziom na ulicy. Potrzeba zmiany systemu znalazła oddźwięk właśnie w tej piosence. 





4. Respect - Aretha Franklin

Utwór ten z 1967, wyśpiewane: mam to, czego potrzebujesz kochany. Czego potrzebujesz? Wiesz, że to mam. Proszę tylko o odrobinę szacunku, gdy wracasz do domu. Przez Smokey'a Robinsona piosenka została nazwana hymnem kobiet. Niezwykłość tego utworu w dużej mierze opierała się na tym, że w tamtym okresie - czarna kobieta śpiewała o szacunku. Muzyka Arethy Franklin była pełna siły i uczciwości, z pewnością ponadczasowa; łączyła rasy. Rzadko takie utwory się zdarzały. Respect wymieniany jest w większości list największych piosenek. 

3. I want to hold your hand - The Beatles 


Najbanalniejszym stwierdzeniem jest to, że w historii nigdy nie było drugiego takiego zespołu jak The Beatles. Ten zespół to do dzisiaj kult i socjologiczne zjawisko. A wszystko to zaczęło się od przebojowego singla I want to hold your hand. Od tego utworu zaczęła się tzw. "beatlmania", czyli masowa histeria i obsesja na punkcie Beatlesów. Do dnia dzisiejszego żaden zespół ani gwiazda, nie osiągnęła tak spektakularnego sukcesu. Zmienili wszystko, dekada dojrzewała razem z nimi. Ludzie odczuwali niezmierną radość, słuchania ich muzyki. Częstym tematem tego okresu były pierwsze, niewinne uczucia. Trafiało to w gusta publiczności spragnionej lekkich utworów. Utwór ten był najlepiej sprzedającym się brytyjskim singlem. 

2. Heartbreak Hotel - Elvis Presley 


Świat oszalał, kiedy amerykańskie telewizje po raz pierwszy wyemitowały fragment koncertu Presleya, na którym w rytm szybkiego Heartbreak Hotel rytmicznie kręcił biodrami. Księża nawoływali do bojkotu jego piosenek, nazywali je szatańskimi pomiotami, konserwatyści zakazywali patrzeć córkom na wokalistę, widzieli w nim uosobienie seksu i wyuzdania. Wraz z pojawieniem się tego utworu, muzyka pop utraciła niewinność. W dużej mierze, piosenka ta ukształtowała styl króla i miała ogromny wpływ na jego przyszłą twórczość. Heartbreak Hotel stał się pierwszym rock'n'rollowym przebojem. Rozruszał młodzież, na jego koncertach młodzi ludzie tracili panowanie nad sobą.

1. Maybellene - Chuck Berry


Utwór został zarejestrowany 21 maja 1955. I tą datę uznaje się za dzień narodzin rock and rolla. Chuck Berry skorzystał z klasycznego utworu western, w jego archaiczne brzmienie wkomponował swoją elektryczną gitarę i zmienił jego tytuł. W ten sposób, zupełnie nieświadomie, wyznaczył kierunek ewolucji amerykańskiej muzyki i popkultury. Wokalista w Maybellene śpiewał o sportowym aucie, złamanym przez kobietę sercu, tworząc tym samym kanon rockowej tematyki. Jest niesamowity i wieczny. Stworzył niezwykłą muzykę dla nastolatków. Jak sam mówi: nagrałem muzykę, z którą mogły się identyfikować nastolatki. Stali się oni grupą docelową, od której zależały zachodzące zmiany. Czarna muzyka przestała się być całkiem czarna od pojawienia się Maybellene. Ktoś powiedział kiedyś, że gdyby Chuck Berry był biały, cała historia potoczyłaby się inaczej. 


Miłego weekendu Wam życzę! 


czwartek, 19 września 2013

David Garret – talent, który broni się sam :)

        Muzyka – każdy z nas odbiera ją po swojemu i dla każdego z osobna ma inne skojarzenia i znaczenia. Jedni wolą coś bardziej popularnego, a inni szukają swoich nisz, które pozwolą otulić się im wyjątkowym aromatem oryginalnych dźwięków niedostępnych dla wielu ludzi.
Odkąd pamiętam, w moim domu było dużo muzyki, która stanowiła pomost między rodzicami, czego zabrakło przy literaturze. Mama swego czasu nałogowo pochłaniała książki, czego tato zwykle nie robił; ale muzyka to było co innego. W moim domu można było znaleźć szeroki wachlarz wykonawców - od Phila Colinsa, przez Queen, Michaela Jacksona, po takie polskie gwiazdy jak Ewa Demarczyk, Czesław Niemen, Marek Grechuta czy Perfekt. Można powiedzieć, że miłość do muzyki wyssałam z mlekiem matki, tak jak nałogowe czytanie. Dlatego też nauczyłam się dokonywać wyborów i szukać swoich upodobań muzycznych, które nie są zbyt oczywiste.
Jakiś czas temu trafiłam na pewnego skrzypka, który nazywany jest Davidem Bekhamem muzyki klasycznej. Naturalnie chodzi mi o Davida Garreta niemiecko – amerykańskiego skrzypka o wybitnym talencie, który sprawił, że pokochałam muzykę klasyczną  - a przynajmniej jej współczesną wersję. Mój ulubiony maestro definitywnie odczarował klasykę, wykonując razem z orkiestrą takie utwory jak „Smells like a teen” Nirwany, „He's a pirate”, „Mission impossible” czy „The 5th” Bethovena" oraz „Toccata” Bacha.
Osobiście mogę się tu rozpływać w zachwytach, ale moim zdaniem ta muzyka broni się sama. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie Garrett ma magnetyczny talent, który sprawia, że ma się ochotę słuchać muzyki, którą gra. Osobiście uwielbiam takie muzyczne perełki, które odczarowują muzykę klasyczną i czynią ją bardziej przystępną.
A Wy co sądzicie o powyższym skrzypku?

sobota, 7 września 2013

30 Seconds To Mars - A Beautiful Lie

''A Beautiful Lie'' to drugi album grającego alternatywnego rocka zespołu 30 Seconds To Mars. Jego premiera miała  miejsce w 2005 roku (USA) oraz 2007 (Europa). Moim skromnym zdaniem jest to ich najlepszy krążek.

Na płycie znajduje się 12 utworów

"Attack" – 3:09
"A Beautiful Lie" – 4:05
"The Kill" – 3:51
"Was It a Dream?" – 4:15
"The Fantasy" – 4:29
"Savior" – 3:24
"From Yesterday" – 4:08
"The Story" – 3:55
"R-Evolve" – 3:59
"A Modern Myth" – 14:14
"Battle of One" – 2:47
"Hunter" (Björk cover) – 3:54

Plusem tego albumu jest zdecydowanie stonowanie oraz rozbieżność jeżeli chodzi o graną muzykę. 30 Seconds To Mars w swoich utworach ukazuje nam szeroką gamę brzmień, od tych mocnych po wolne, akustyczne ballady. Głównymi przedstawicielami tej bardziej rockowej strony albumy jest zdecydowanie otwierający album utwór ''Attack'', do którego teledysk możecie obejrzeć tutaj. Kolejną ''mocniejszą'' wersją Marsów jest zdecydowanie ''A Beautiful Lie'', do którego teledysk został nakręcony na Grenlandii. ''The Kill'' natomiast jest to chyba najbardziej znany utwór kapeli Jareda Leto, do którego również nakręcono przegenialny klip. Polecam każdemu poświęcenie krótkiej chwili na jego obejrzenie. Jeżeli chodzi o tą spokojną stronę albumu to reprezentują ją ''Was It a Dream?'' oraz ''A Modern Myth''. Po chwili zastanowienia mogę również dołożyć do tego również ''The Story'', która jest jedną z moich ulubionych piosenek na tym krążku (oczywiście, jeżeli chodzi o te spokojne, bo jak wiadomo w moim guście wiodą prym te mocniejsze :D).

Myślę, że ten krążek odzwierciedla właśnie najlepsze lata zespołu 30 Seconds To Mars. W kolejnych ich albumach, a szczególnie w tym ostatnim, można zauważyć tendencję do komputeryzowania muzyki, czego nienawidzę...



środa, 21 sierpnia 2013

Hugh Laurie "Let Them Talk"

Hugh Laurie uwiódł wielu z nas klasyczną już postacią dr. Housa. Jednak tak jak uzależnionego od leków doktora chodzącego o lasce znają wszyscy, tak mało kto wie, że odtwórca powyższej roli jest też...muzykiem i pisarzem. Zdziwieni? Ja byłam. Sprzedawca broni jego autorstwa jest podobno bestsellerem, jednakże ja nie o książce tym razem, ale muzyce.
Laurie poza śpiewaniem swój talent muzyczny przejawia chociażby przez granie na gitarze, perkusji, harmonijce i saksofonie. 11 maja 2011 roku wydał swój pierwszy album zatytułowany Let Them Talk, który zawiera 15 utworów (podobno 17 w edycji limitowanej).
Let Them Talk to krążek, który nie trafi do wszystkich – po pierwsze dlatego, że to bluesowy album, a po drugie odniosłam wrażenie, że wykonawca jeszcze szuka swojego miejsca w tym gatunku. Moim zdaniem jest tam cała paleta barw bluesa i każdy z odbiorców może znaleźć coś dla siebie, gdyż przekrój piosenek jest duży - od skocznego kawałka They're Red Hot , który mnie zauroczył przede wszystkim tym, że przy nim człowiek sam automatycznie podrywa się do tańca i podskoków po tytułowy Let Them Talk, który przywołuje skojarzenia zadymionego baru, w którym gra się bluesa i jezz. Płyta zawiera kilkanaście kawałków sprawiających, że biodra automatycznie zaczynają „chodzić”, ale  They're Red Hot jest chyba najbardziej żywiołowy. Jeżeli chodzi o poszczególne utwory z powyższej płyty to nie chcę ich analizować, bo to wykracza poza moją wiedzę i umiejętności, ale wszystkie składają się na taką całość, że często mam ochotę zapalić papierosa i zrobić sobie czarnej kawy, by móc później odlecieć gdzieś daleko.
Cała płyta zawiera jeszcze książeczkę ze zdjęciami artysty opatrzonymi komentarzem oraz kilkoma słowami samego wykonawcy.




Co do opinii na temat płyty to zdania są podzielone. Ja lubię jej czasem posłuchać, ale muszę mieć na nią  odpowiedni dzień. Natomiast jedna z moich koleżanek stwierdziła, że dla niej to nic specjalnego i woli Lauriego w roli Housa. Tak naprawdę, żeby wyrobić sobie zdanie na jakiś temat trzeba się z nim zapoznać. Dlatego też wybór czy sięgnąć po Hugh Lauriego w wersji muzycznej zostawiam Wam:)

Natalia

sobota, 17 sierpnia 2013

Muzyczne przeistoczenia

   Jednym z najdziwniejszych i najsmutniejszych zjawisk w sferze muzycznej jest zdecydowanie podporządkowanie tworzonej muzyki współczesnym trendom. Muzyczny rynek ogarnia komercja. Komercja, komercja everywhere!

Jako, że jestem fanką rocka i alternatywy przywołam tutaj kilka przykładów właśnie z tego gatunku. Pierwszym z nich będzie dotychczas szanowany i bardzo lubiany przeze mnie zespół 30 Seconds To Mars. Po trzech genialnych krążkach, gdzie jeden uważam za mój osobisty nr 1 wśród wszelkich innych istniejących albumów, przyszedł czas na ''nową odsłonę''. Znacie to uczucie, kiedy czekacie na coś tak bardzo, że po pierwszym wysłuchaniu piejecie z zachwytu, a po kolejnym jesteście bardzo zniesmaczeni? Tak było w moim przypadku. Z tą jednak różnica, że za wszelką cenę próbowałam się przekonać do nowego albumu i w końcu mi się to udało. Love Lust Faith + Dreams zawiera 12 kawałków, gdzie w około 80% z nich rozbrzmiewa dźwięk syntezatora czy innych ''nowoczesnych instrumentów''. Jestem zdania, iż nic nie zastąpi dobrego basisty czy też dźwięku perkusji, ale słuchając utworów, które aktualnie puszczane są w radiu zastanawiam się w jakim kierunku idzie muzyka i czy w przyszłości ludzie zrezygnują z grania na instrumentach (jakichkolwiek) na poczet tworzenia muzyki komputerowo?

Drugim zespołem na którym się zawiodłam jest Paramore. Tutaj przemiana w ''komercyjny twór'' pasujący do szerokiej rzeszy odbiorców, którzy nie mają jakichkolwiek wymagań, trwał trochę dłużej, gdyż już DWA ostatnie krążki nie przypadły mi do gustu. Wiadomo, że gusta są różne i prawdopodobnie teraz pojawi się rzesza fanów, którzy kochają nowe Paramore, w nowym wydaniu, bardziej nowoczesnym i bardziej elektronicznym.

Dokładnie to samo mogę powiedzieć o Panic! at The Disco, zespole, którego nowego albumu jeszcze nie jesteśmy w stanie przesłuchać, ale skupiając się jedynie na wychodzących singlach mogę spokojnie stwierdzić, że będzie to kolejny krążek po przesłuchaniu którego będę miała ochotę skoczyć z mostu na torowisko w poszukiwaniu dźwięków metalu, który będzie o wiele przyjemniejszy niż dźwięk elektroniki.

Najbardziej boli mnie fakt, że zespoły za wszelką cenę próbują podporządkować się regułom panującym w ówczesnym muzycznym świecie. Przecież do tej pory istniały bandy, wokaliści i muzycy tworzący dla swojej grupy fanów, czyli ludzi, którzy UWIELBIAJĄ ICH MUZYKĘ ZA TO JAKA JEST, oraz istniała grupa artystów ograniczająca się do tworzenia muzyki stricte pod ludzi, którzy nie posiadają swojego gustu muzycznego i żadnego rozeznania w tym kierunku. I nie myślę, że artyści, którzy poddali się komercji są gorsi, po prostu uważam za niepotrzebny fakt, iż teraz każdy ma parcie na szkło i pieniądze, które jest w stanie zebrać za opublikowanie singla w radiu.

Kończąc chcę tylko napisać to jedno zdanie, które aż nie chce przejść mi przez palce: muzyka zaczyna schodzić na psy. Dziękuję.

bobik

sobota, 10 sierpnia 2013

Czym jest muzyka?

Tylko w muzyce odnajduję coś absolutnie pięknego, nieopisywalnego, niewyrażalnego werbalnie, co porusza najdelikatniejsze i najczulsze struny duszy człowieka.*

   Muzyka. Takie jedno małe słówko, które mówi o czymś naprawdę wielkim. Ma potężny wpływ na życie każdego z nas. I wcale tutaj nie przesadzam. Skąd ta moja pewność? Nawet nie chodzi o to, że wielokrotnie przekonywałam się o tym, jak bardzo odciska piętno i pozostawia ślady na mojej drodze to, czego akurat słuchałam, ale o to, co słyszę, gdy zadaję tak proste pytanie - Czym jest dla ciebie muzyka? Mam nadzieję, że uda mi się to sprawnie oraz logicznie wytłumaczyć Wam w tym poście. 
    Według starej, poczciwej Wikipedii muzyka to sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Jedna z dziedzin sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka przez dźwięki. Właśnie tutaj chciałam się zatrzymać - teraz interesuje mnie psychika. Nie ma raczej człowieka na ziemi, który nie wiedziałby, że owa muzyka oddziałuje na nasz nastrój. A to, jaką muzykę w danej chwili wybierzemy, również od niego zależy. Możemy włączyć piosenkę smutną albo ostrą niczym każdy kawałek Nergala (który, nawiasem mówiąc, daje niezłego kopa!), wtedy nasze tętno się obniża i zmienia się częstość oddechu. Przeciwnie jest, jak się pewnie domyślacie, przy słuchaniu czegoś wesołego - osoby badające zaobserwowały wzrost częstości uderzeń serca. (Barlett, 1999 za: Kudlik, Czerniawska, 2011). Nie odkryję też przed Wami Ameryki, kiedy powiem, że jednym z przejawów wpływu muzyki na nasz nastrój jest uaktywnienie układu nerwowego; doznawanie pobudzenia przez człowieka, który danej muzyki słucha. Przedmiot mojego dzisiejszego postu, wpływa nie tylko na nasz nastrój, ale również na produkcję przez mózg neuroprzekaźników - wydzielanie epinefryny, noradrenaliny, serotoniny czy dopaminy. Podobno istnieją również struktury odpowiedzialne za odbiór muzyki i jej znaczenia. A nasza reakcja podczas słuchania muzyki to nic innego, jak efekt współdziałania kilku obszarów, np. ośrodek zainteresowania, emocji, nagrody i motywacji. Koniec nauki, przejdźmy gładko do części bardziej przyjemnej... 

Muzyka to najlepszy język do poruszenia serc ludzi na całym świecie.**

     Ja osobiście uwielbiam muzykę, nie ukrywałam nigdy i nie zamierzam tego robić, że jest dla mnie bardzo ważną częścią życia i nie ma bez niej godziny ani minuty zresztą też. Słucham jej nie tylko dlatego, że przywołuje wspomnienia, pozwala powracać obrazom z przeszłości, które tak wiele przyjemności mi sprawiają. Daje mi możliwość rozmarzenia się na chwilę... pod wpływem pierwszych nut melodii, pierwszych bitów czy wersów tekstu. I to wiąże się z gęsią skórką. Jeszcze tego nie wiecie, ale słucham rapu (ło, co?). Ta muzyka jest nieodłączną częścią mojego życia, mało jakiegoś innego gatunku, ale się tym wcale nie przejmuję, bo to rap dostarcza mi wszystkiego co tylko chcę - również wrażeń estetycznych, tych, które powodują drżenie, gęsią skórkę i tego typu podobne. 

Muzyka to naprawdę mocny narkotyk. Może cię zatruć, podnieść na duchu lub sprawić, że rozchorujesz się, nie wiedząc dlaczego.***

    Powoli pokazuję Wam, drodzy czytelnicy, jakie muzyka ma funkcje - daje nam odskocznię, chwilowy powrót do wspomnień, wrażenia estetyczne, ale też ma swój kulturowy wymiar - przecież do czego tańczymy na dyskotekach, chociażby? Co powoduje, że zachwycamy się musicalami, ariami w operze? Klub bez muzyki nie byłby klubem. Bez muzyki nie można by tam poderwać dziewczyny na swój, jakże genialny taniec albo wyrwać faceta, który jest urzeczony naszymi kobiecymi ruchami.

Dobra rzecz w muzyce to to, że gdy cię trafi, nie czujesz bólu.****

   Muzyka daje nam też inną formę rozrywki, mianowicie - koncerty! Porządna, gigantyczna dawka energii przekazywana przez samego artystę, tego, który potrafi w nas wzbudzić takie emocje! Tłum ludzi pod sceną, podniesione ręce, krzyki, piski i inna euforia. Co jeszcze? Spotykanie ludzie, którzy słuchają tej samej muzyki,  co my. To już jakiś nowy temat do rozmowy, jednak nie tylko to nowe znajomości, również te stare - zaprośmy kogoś na koncert, zabawmy się razem, podtrzymajmy dzięki temu nasze kontakty towarzyskie. Nie ma to jak spędzanie czasu z przyjaciółmi. 

Poprzez muzykę można zmienić system wartości słuchaczy i w końcu wykraść ich rodzicom.*****

   To, jakiej ktoś muzyki słucha, wpływa również niejako na tworzenie się grup, subkultur, gdzie młodzi ludzie mogą się odnaleźć, znaleźć w nich ideologię. W takiej, hm... bandzie mogą poznać nie tylko osoby, które podobnie, jak one są fanami konkretnego gatunku, ale również twórców, którzy tworzą w tzw. podziemiu. Mają bezpośrednią styczność i to ich zbliża jeszcze bardziej do tej sztuki. Czy to nie piękne? Często pomaga to młodym ludziom ukształtować ich światopogląd, wykształcić spojrzenie na świat, na przeróżne sprawy, które nas otaczają. 

    Napisałam na początku o pewnym pytaniu, które również występuje w tytule tego postu - Czym jest dla Ciebie muzyka. Teraz chciałabym przedstawić Wam parę odpowiedzi, moim zdaniem, najpiękniejszych. Na pierwszym miejscu chciałabym wyróżnić pewien tekst rapowego kawałka składu Płomień81 - "Sto pytań, czym jest dla mnie muzyka, ja tym oddycham, to mój sposób życia, muzyka, która jest częścią mego życia, tylko w niej mogę znaleźć mojego towarzysza, moja cisza i mój spokój wewnętrzny, muzyka to mój przyjaciel najlepszy, właśnie dzięki niej świat staje się piękny, to ona uczy mnie jak omijać zakręty (...) jest wstęgą, która oznacza zwycięstwo, pomaga stawić czoła życiowym przekrętom, zaciera przeszłości i rozjaśnia ciemność, muzyka jest dla mnie dobrą przepowiednią, skarbnicą bezcenną, niosącą ukojenie, dającą wypoczynek i ukojenie, lepszym spojrzeniem na codzienne zagrożenie, marzeniem, które znalazło spełnienie (...)"

"Muzyka jest moim... powietrzem... moim życiem... a ponadto moim przyjacielem, ponieważ ona mnie... rozumie i zawsze "wyraża", co czuję... :-)"

"Muzyka? Jest wszystkim, miłością, nienawiścią, zauroczeniem, wstydem, zamyśleniem, smutkiem, radością, itp., itd., po prostu nie stworzyli jeszcze takich słów, by opisać czym jest dla mnie muzyka, więc utożsamię ją z największą naszą wartością: muzyka jest dla mnie życiem!"

"Ucieczką od życia, lepszym, piękniejszym światem. Często inspiracją, czasem narkotykiem, przyjemnym, ale uzależniającym."

"Muzyka to dla mnie tlen, bez niej chyba mnie nie ma, czasem doskonale potrafi wyrazić uczucia, emocje, których czasem nie można pomieścić."

"Muzyka jest dla mnie sensem życia. Bez muzyki nie potrafię funkcjonować."

A dla Ciebie, drogi Czytelniku... Czym jest muzyka?





* - Piotr Łazarkiewicz (źródło: wikiquote.org)
** - Jimmy Page (źródło: wikiquote.org)
*** - Adam Neste (źródło: wikiquote.org)
**** - Bob Marley (źródło: wikiquote.org)
***** - David Crosby (źródło: wikiquote.org)

Koka.