ZAPRASZAMY SERDECZNIE DO POBRANIA SKROMNEJ GAZETKI NASZEGO AUTORSTWA.

DO POBRANIA TUTAJ.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bobik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bobik. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 września 2013

30 Seconds To Mars - A Beautiful Lie

''A Beautiful Lie'' to drugi album grającego alternatywnego rocka zespołu 30 Seconds To Mars. Jego premiera miała  miejsce w 2005 roku (USA) oraz 2007 (Europa). Moim skromnym zdaniem jest to ich najlepszy krążek.

Na płycie znajduje się 12 utworów

"Attack" – 3:09
"A Beautiful Lie" – 4:05
"The Kill" – 3:51
"Was It a Dream?" – 4:15
"The Fantasy" – 4:29
"Savior" – 3:24
"From Yesterday" – 4:08
"The Story" – 3:55
"R-Evolve" – 3:59
"A Modern Myth" – 14:14
"Battle of One" – 2:47
"Hunter" (Björk cover) – 3:54

Plusem tego albumu jest zdecydowanie stonowanie oraz rozbieżność jeżeli chodzi o graną muzykę. 30 Seconds To Mars w swoich utworach ukazuje nam szeroką gamę brzmień, od tych mocnych po wolne, akustyczne ballady. Głównymi przedstawicielami tej bardziej rockowej strony albumy jest zdecydowanie otwierający album utwór ''Attack'', do którego teledysk możecie obejrzeć tutaj. Kolejną ''mocniejszą'' wersją Marsów jest zdecydowanie ''A Beautiful Lie'', do którego teledysk został nakręcony na Grenlandii. ''The Kill'' natomiast jest to chyba najbardziej znany utwór kapeli Jareda Leto, do którego również nakręcono przegenialny klip. Polecam każdemu poświęcenie krótkiej chwili na jego obejrzenie. Jeżeli chodzi o tą spokojną stronę albumu to reprezentują ją ''Was It a Dream?'' oraz ''A Modern Myth''. Po chwili zastanowienia mogę również dołożyć do tego również ''The Story'', która jest jedną z moich ulubionych piosenek na tym krążku (oczywiście, jeżeli chodzi o te spokojne, bo jak wiadomo w moim guście wiodą prym te mocniejsze :D).

Myślę, że ten krążek odzwierciedla właśnie najlepsze lata zespołu 30 Seconds To Mars. W kolejnych ich albumach, a szczególnie w tym ostatnim, można zauważyć tendencję do komputeryzowania muzyki, czego nienawidzę...



sobota, 17 sierpnia 2013

Muzyczne przeistoczenia

   Jednym z najdziwniejszych i najsmutniejszych zjawisk w sferze muzycznej jest zdecydowanie podporządkowanie tworzonej muzyki współczesnym trendom. Muzyczny rynek ogarnia komercja. Komercja, komercja everywhere!

Jako, że jestem fanką rocka i alternatywy przywołam tutaj kilka przykładów właśnie z tego gatunku. Pierwszym z nich będzie dotychczas szanowany i bardzo lubiany przeze mnie zespół 30 Seconds To Mars. Po trzech genialnych krążkach, gdzie jeden uważam za mój osobisty nr 1 wśród wszelkich innych istniejących albumów, przyszedł czas na ''nową odsłonę''. Znacie to uczucie, kiedy czekacie na coś tak bardzo, że po pierwszym wysłuchaniu piejecie z zachwytu, a po kolejnym jesteście bardzo zniesmaczeni? Tak było w moim przypadku. Z tą jednak różnica, że za wszelką cenę próbowałam się przekonać do nowego albumu i w końcu mi się to udało. Love Lust Faith + Dreams zawiera 12 kawałków, gdzie w około 80% z nich rozbrzmiewa dźwięk syntezatora czy innych ''nowoczesnych instrumentów''. Jestem zdania, iż nic nie zastąpi dobrego basisty czy też dźwięku perkusji, ale słuchając utworów, które aktualnie puszczane są w radiu zastanawiam się w jakim kierunku idzie muzyka i czy w przyszłości ludzie zrezygnują z grania na instrumentach (jakichkolwiek) na poczet tworzenia muzyki komputerowo?

Drugim zespołem na którym się zawiodłam jest Paramore. Tutaj przemiana w ''komercyjny twór'' pasujący do szerokiej rzeszy odbiorców, którzy nie mają jakichkolwiek wymagań, trwał trochę dłużej, gdyż już DWA ostatnie krążki nie przypadły mi do gustu. Wiadomo, że gusta są różne i prawdopodobnie teraz pojawi się rzesza fanów, którzy kochają nowe Paramore, w nowym wydaniu, bardziej nowoczesnym i bardziej elektronicznym.

Dokładnie to samo mogę powiedzieć o Panic! at The Disco, zespole, którego nowego albumu jeszcze nie jesteśmy w stanie przesłuchać, ale skupiając się jedynie na wychodzących singlach mogę spokojnie stwierdzić, że będzie to kolejny krążek po przesłuchaniu którego będę miała ochotę skoczyć z mostu na torowisko w poszukiwaniu dźwięków metalu, który będzie o wiele przyjemniejszy niż dźwięk elektroniki.

Najbardziej boli mnie fakt, że zespoły za wszelką cenę próbują podporządkować się regułom panującym w ówczesnym muzycznym świecie. Przecież do tej pory istniały bandy, wokaliści i muzycy tworzący dla swojej grupy fanów, czyli ludzi, którzy UWIELBIAJĄ ICH MUZYKĘ ZA TO JAKA JEST, oraz istniała grupa artystów ograniczająca się do tworzenia muzyki stricte pod ludzi, którzy nie posiadają swojego gustu muzycznego i żadnego rozeznania w tym kierunku. I nie myślę, że artyści, którzy poddali się komercji są gorsi, po prostu uważam za niepotrzebny fakt, iż teraz każdy ma parcie na szkło i pieniądze, które jest w stanie zebrać za opublikowanie singla w radiu.

Kończąc chcę tylko napisać to jedno zdanie, które aż nie chce przejść mi przez palce: muzyka zaczyna schodzić na psy. Dziękuję.

bobik